Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy #9


       Gdy upewniliśmy się, że na korytarzu nikogo nie ma, skręciliśmy w lewo. Przez chwilę szliśmy prosto, aż do momentu pojawienia się po prawej stronie schodów prowadzących na dół. Tutaj się zatrzymaliśmy. Usłyszeliśmy głosy. Szef ze swoimi ludźmi weszli do domu. Zachowywali się głośno. Wyraźnie byli zdenerwowani i niezadowoleni. Widocznie coś poszło nie tak, jak chcieli.

       Hindus kazał poczekać mi przy schodach, a sam zszedł niżej, żeby zobaczyć gdzie pójdą. Po chwili głosy przycichły, drzwi zamknęły się z głośnym trzaśnięciem, a on powrócił do mnie.

- Teraz musimy być bardzo ostrożni. Siedzą w salonie, ale jak ktoś z niego wyjdzie, to od razu nas zauważą.

- To co? Biegniemy szybko?

- Nie, musimy iść bardzo powoli po schodach. One skrzypią.

       Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Zaczęliśmy powoli schodzić brązowymi schodami. Najpierw hindus potem ja. Serce waliło mi jak oszalałe. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli ktoś nas zobaczy jak uciekamy to z pewnością nie będzie się rozczulał i od razu nas zabije. Gdyby byli może w lepszych humorach to by nas oszczędzili.

       Będąc w połowie drogi usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła.

- Cholera!

       Za drzwiami do salonu zaczęły podnosić się krzyki.

- Teraz szybko. – zdecydował Hindus.

       Zaczęliśmy biec do drzwi wyjściowych. Gdy byliśmy juz przy nich usłyszeliśmy huk. Odwróciłam się by zobaczyć, co się stało. Zobaczyłam mężczyznę ubranego elegancko leżącego na ziemi. Wokół niego drzwi w kawałkach, przez które wyleciał. Zaraz podbiegł do niego inny mężczyzna, chciał go uderzyć, ale poszkodowany wskazał na nas ręką.

- Stójcie! – krzyknął.

       Nie mieliśmy zamiaru go słuchać. Nacisnęłam na klamkę i wybiegliśmy z dużej posiadłości.

- Do auta. – nakazał Hindus.

       Posłuchałam go i wsiadłam na miejsce pasażera, a Hindus za kierownicą. Faceci w garniturach wybiegli na zewnątrz. Zaczęli krzyczeć, jeden nawet wyciągnął broń z zamiarem użycia jej. Na szczęście kluczyki były w statyjce i szybko ruszyliśmy w stronę wyjazdu.

       Odetchnęłam z ulgą, gdy przekroczyliśmy bramę i wjechaliśmy do lasu. Jednak moje serce nadal biło jak oszalałe. W głowie rodziły się czarne scenariusze, a ręce drżały.

- Niemożliwe, że już po wszystkim. – szepnęłam niedowierzając w to, co się działo.

       W momencie wypowiedzenia słów, padł strzał, który rozbił tylnią szybę naszego samochodu.

- To chyba dopiero początek. – stwierdził Hindus zwiększając prędkość.

       Był przerażony tak jak ja, ale on nie dawał tego po sobie poznać.

- Przyśpiesz. – poleciłam widząc w lusterku przybliżający sie pojazd wroga.

- Gdy wjedziemy do miasta musimy porzucić samochód. O tej porze miasto bywa zakorkowane.

- Rozumiem. – Pokiwałam głową. - Poza tym trudniej będzie znaleźć nas w tłumie przechodniów.

       Po 15 minutach jazdy wjechaliśmy do miasta. Hindus zaczął skręcać w nieznane nam alejki, by zgubić pościg jadący cały czas za nami.

- Skręć teraz w lewo a później w prawo. Jest tam opuszczona fabryka. Tam zostawimy samochód.

       Plan okazał się dobry. Wysiedliśmy szybko z samochodu i kierowaliśmy sie w centrum miasta. Spięłam włosy w kucyk gumką, która miałam na nadgarstku i założyłam kaptur na głowę.

- To nic nie da. I tak nas zauważą.

- Masz inny pomysł?

- Chodź.

       Pociągnął mnie za łokieć i weszliśmy do restauracji. Stanęłam przy drzwiach. Hindus podszedł do wieszaka z kurtkami. Wybrał z niego długi zielony płaszcz i czarny kapelusz. Odwrócił się do mnie i kiwnął głowa żebym do niego podeszła, więc tak zrobiłam.

- No dalej, przebierz się.

       Zatkało mnie. Wydawało mi się to głupim pomysłem, bo tak naprawdę była to kradzież, a do tego nigdy bym się nie skłoniła. Hindus widząc moje niezdecydowanie kazał ściągnąć swój płaszcz i podał mi różową kurtkę z futrzanym kapturem. Chociaż w ogóle mi sie to nie podobało, ubrałam się.

       Po chwili dalej szliśmy ulicą, bacznie obserwując każdą stronę. Przystanęliśmy dopiero przy światłach. Było mi zimno, więc zaczęłam przystępować z nogi na nogę.

- Tam są! – usłyszałam krzyk po drugiej stronie ulicy.

       Spojrzałam tam i zobaczyłam tych samych mężczyzn, którzy niedawno jechali za nami samochodem. Ruszyliśmy biegiem w inną stronę niż planowaliśmy. Musieliśmy znaleźć miejsce, w którym moglibyśmy się ukryć. Nie dalibyśmy rady uciekać w nieskończoność.

       Początkowo biegliśmy szybkim i równym tempem. Z czasem oboje traciliśmy siły. Dodatkowo złapała mnie kolka i nie mogłam biec. Zaczęliśmy błądzić, gubić się w różnych uliczkach. Niektóre z nich okazywały się być ślepe. Musieliśmy zawracać.

- Stój! – wydyszałam. – Już nie mogę.

- Dobrze. – zgodził się Hindus.

       Przystanęliśmy na chwilę. Byliśmy zgrzani, zmęczeni i z trudem łapaliśmy oddechy.

- Ostatni taki maraton miałam w technikum. – powiedziałam uśmiechając się na samo wspomnienie.

- Nie możemy tu tak stać. Wyjdę za róg i zobaczę, w którą stronę możemy biec.

       Pokiwałam głową zgadzając się. Hindus poszedł, a ja oparłam się o blok. Było tu tak cicho. Zamknęłam oczy. Chciałam żeby po otwarciu ich wszystko stało się wytworem mojej wyobraźni albo kolejnym koszmarem przeżywanym w nocy. Jednak, gdy je otworzyłam nic się nie zmieniło. Z oczu poleciały pojedyncze łzy. Jednak to nie był dobry moment na rozterki, gdyż usłyszałam strzały i krzyki, które zbliżały się w moją stonę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio