Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 3


       Wróciłam ze stypy bardzo późno. Byłam zmęczona, ale nie chciałam zostawać dłużej w rodzinnym domu. Wszystko, co się w nim znajdowała przypominało mi, jakie szczęśliwe życie wiedliśmy, gdy ja i Kai byliśmy małymi dziećmi. Nasze pokoje i zabawki nadal czuwały w tym samym miejscu, w jakim je pozostawiliśmy wyjeżdżając. Oglądając te rzeczy nie potrafiłabym wrócić do normalności. Żyłabym przeszłością nie umiejąc się pogodzić z teraźniejszością.

       Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Dobrze mi to zrobiło. Zmęczenie nieco opadło i umysł się oczyścił. Będąc w kuchni zaburczało mi w brzuchu. Tego dnia mało zjadłam. Praktycznie nic mi nie przechodziło przez gardło. Dopiero teraz żołądek się uspokoił.

       Sięgnęłam po wiśniowy jogurt i poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie i włączyłam telewizor. Akurat leciały ostatnie wiadomości tego dnia. Zostawiłam je. Przez zbytnie skupianie się na sobie na miałam pojęcia o tym, co się dzieje na świecie.

       Otworzyłam wieczko jogurtu i zaczęłam powoli jeść uważnie śledząc wydarzenia. Większość z nich dotyczyła zmian w rządzie, co mnie nie interesowało. Od paru lat nie chodziłam już na wybory. Stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. Dlatego znudzona spuściłam swój wzrok na puchaty biały dywan, który leżał przy ulubionym fotelu Marka. Dopiero po paru sekundach zauważyłam coś wystającego spod fotela. Podeszłam i wyciągnęłam płytę. Była podpisana, jako „Pierwsze wspólne wakacje".

       - Ciekawe jak długo to tutaj leży. – pomyślałam.

       Bez namysłu podeszłam do odtwarzacza płyt i włączyłam ją. Ponownie zasiadłam na kanapie i włączyłam nagranie.

       Na ekranie telewizora ukazał się wspaniały widok. Piaszczysta plaża Saplunara na wyspie Mijet i morze. Woda tam była wyjątkowo czysta. Spędziliśmy tam wspaniałe chwile.

       Na nagraniu nagle pojawiłam się ja puszczając kolorowego latawca. Zaraz potem Mark tłumacząc coś. Wyglądaliśmy razem tak szczęśliwie.

       Oglądając wspomnienia z wakacji wylałam kolejne morze łez. Nie mogłam pojąć zniknięcia Marka. Tylko przy nim czułam się szczęśliwie i tylko dzięki niemu moje życie miało sens. Beza niego nie umiałam sobie poradzić.

       Zanim zdążyłam zasnąć zadałam mu proste pytanie, gdzie jesteś. Jednak nikt mi nie odpowiedział.

~~*~~*~~*~~

       Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Choć na mój słuch było to raczej walenie. Próbowałam otworzyć oczy, ale miałam tak posklejane i zaropiałe oczy, że po chwili udało mi się to zrobić.

       Chwiejnym krokiem doszłam do drzwi i je otworzyłam. Za nimi zobaczyłam uśmiechniętego Jacka.

       - Cześć Cami.

       - Cześć. – wymamrotałam zachrypniętym głosem.

       - Mogę wejść.

       - Ta...

       Wpuściłam go do środka. Wiedziałam, że skoro przyszedł to mnie mogę go olać. Źle by się to dla mnie skończyło.

       Jack ściągnął skórzaną kurtkę i czarne trampki. Następnie skierował się do salonu. Zatrzymał się w progu jak wryty. Nie wiedziałam, o co mu chodziło, dlatego stanęłam obok. Widok, który zobaczyliśmy był u mnie mało spotykany. Dbałam o porządek i denerwowała mnie każda skarpeta rzucona w kąt.

       Tym razem to nie skarpety stanowiły problem. Na stole był brudny kubek po herbacie, obok leżał przewrócony kubeczek po jogurcie. Plamy od jogurtu na stole, które było widać, że były zlizywane. Pilot od telewizora i odtwarzacza leżały na podłodze, a koc na kanapie leżał niechlujnie.

       - Nie zdążyłam posprzątać. – skomentowałam.

       - Nic nie szkodzi. Przyszedłem tak niespodziewanie.

       - Siadaj na drugiej kanapie.

       Wskazałam mu ręką miejsce, sama zaś sprzątnęłam piloty wyłączając przy tym grające jeszcze sprzęty.

       - Nie wyglądasz najlepiej. – skomentował Jack przyglądając mi się.

       - Ty też nie wyglądałeś najlepiej po stracie żony. – rzuciłam kąśliwie.

       Spuścił głowę i zamilkł na chwilę. Ale odpowiedzi udzielił twierdzącej kiwając głową na tak. Uśmiechnął się przyjaźnie mimo mojej uwagi i znowu spojrzał na mnie.

       - Pewnie nic jeszcze nie jadłaś. Chcesz kawę do śniadania czy wolisz herbatę?

       - Nic nie chce.

       - Nie możesz tak mówić.

       - Mogę, nie mam na nic ochoty to nic nie chcę.

       - Musisz coś jeść. – mówiąc to wstał.

       - Zjadłam wczoraj jogurt.

       - Potrzebujesz porządnego śniadania.

       - Nie musisz się o mnie martwić.

       - Po to są przyjaciele.

       - Dam sobie radę.

       - Pewnie tak, ale szybciej staniesz na nogi z pomocą przyjaciół. U mnie trwało to bardzo długo, bo nikogo przy mnie nie było. Wiem, że w takich sytuacjach przyjaciele są potrzebni bardziej niż zwykle, dlatego... – Wyciągnął telefon z kieszeni spodni. – Napisze do całej bandy by byli tu za pół godziny.

       - Rób co chcesz. – stwierdziłam krzyżując ręce.

~~*~~*~~*~~*~~

       Siedzieliśmy całą piątką w salonie, który Maddie szybko uprzątnęła. Nie wiem, czemu tak jej na tym zależało, ale to zrobiła. Drugiej rzeczy, której nie rozumiałam to to, dlaczego się mną tak przejmowali. Przecież nic takiego się nie działo. Nie myślałam o samookaleczeniu albo o samobójstwie. Po prostu miałam prawo być przygnębiona po stracie brata i zniknięciu męża. Po takich wiadomościach każdemu byłoby ciężej.

       - Nie mogę z nią siedzieć cały dzień. – wyrwał mnie z rozmyślań Rick.

       - Ustaliliśmy, że cały dzień, a ty znowu coś wymyślasz? – pytał zawiedziony Andy.

       - Gdybyś miał dziewczynę to byś mnie zrozumiał. Wiesz, jakie kobiety w tych czasach są zazdrosne? Poza tym ja mam pracę.

       - Wyobraź sobie, że wszyscy pracujemy.

       - Nie mogę od tak brać wolnego!

       - Wystarczy! – przerwałam im. – Nie potrzebuje niańki.

       - To dla twojego dobra. – tłumaczył Jack.

       - Cisza i spokój mi odpowiada. Przyzwyczaiłam się już do tego.

       - A co z Markiem?

       - Nie wiem gdzie jest i co robi. Nie odzywa się. Jestem bezradna.

       - Gdybyśmy cokolwiek wiedzieli Cami nie byłaby taka. Mark zniknął w nieodpowiednim momencie. – rozmyślał Jack.

       Zapadła niezręczna cisza. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Pogrążyli się we własnych myślach. Nie wiem, o czym myśleli, ale trwało to dosyć długo.

       - A właśnie! – przypomniał sobie Andy – Maddie! Siedzisz tak cicho. Jakie postępy w sprawie zabójstwa Kai'a?

       Maddie uśmiechnęła się nerwowo, zmieniła pozycje na fotelu i zacisnęła dłonie w pięści.

       - No więc...

       - Jeśli coś wiesz to powiedz. – zwróciłam się do niej pełna nadziei.

       - Nic nie wiem. – powiedziała na jednym wydechu.

       - Jak to? – zdziwił się Rick – Prowadzisz tą sprawę i nic nie wiesz?

       - Prawda jest taka, że nie dostałam wtedy urlopu Cami na żądanie. Dostałam go z przymusu. Zwykle tak jest, że jak się trafi sprawa, gdzie mamy do czynienia z naszymi bliskimi to sprawa zostaje przekazana komuś innemu by nasze decyzje nie były podejmowane pod wpływem emocji. Chociaż Cami nie jest bliską osobą w sensie, że z rodziny tylko przyjaciółką sprawę i tak mi odebrana.

       - Serio? – zapytałam.

       - Tak, chciałam odzyskać ją, ale mi nie wyszło. Przepraszam.

       - Więc kto teraz się tym zajmuje?

       - Mój nowy szef.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio