Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2016

Świadek prawdy 2 - rozdział 3

       Wróciłam ze stypy bardzo późno. Byłam zmęczona, ale nie chciałam zostawać dłużej w rodzinnym domu. Wszystko, co się w nim znajdowała przypominało mi, jakie szczęśliwe życie wiedliśmy, gdy ja i Kai byliśmy małymi dziećmi. Nasze pokoje i zabawki nadal czuwały w tym samym miejscu, w jakim je pozostawiliśmy wyjeżdżając. Oglądając te rzeczy nie potrafiłabym wrócić do normalności. Żyłabym przeszłością nie umiejąc się pogodzić z teraźniejszością.        Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Dobrze mi to zrobiło. Zmęczenie nieco opadło i umysł się oczyścił. Będąc w kuchni zaburczało mi w brzuchu. Tego dnia mało zjadłam. Praktycznie nic mi nie przechodziło przez gardło. Dopiero teraz żołądek się uspokoił.        Sięgnęłam po wiśniowy jogurt i poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie i włączyłam telewizor. Akurat leciały ostatnie wiadomości tego dnia. Zostawiłam je. Przez zbytnie skupianie się na sobie na miałam pojęcia o tym, co się dzieje na świecie.        Otworzyłam wieczko jogurt

Świadek prawdy 2 - rozdział 2

       Zamiast skręcić koło centrum zdrowia na Nørrestræde i jechać do domu, pojechałam prosto. Dopiero po chwili zorientowałam się, że przegapiłam skręt. Jednak chwilę się zastanowiłam i doszłam do wniosku, że intuicja podpowiedziała mi tak. Słuchając jej dalej zaparkowałam czerwonego Land Rover'a na Dragonovej, gdzie mieścił się posterunek policji.         Przed wyjściem z samochodu spojrzałam w lusterko. Na szczęście nie było widać, że płakałam kilka minut temu. Poprawiłam rozwichrzoną grzywkę na prosto. Sprawdziłam jeszcze telefon. Jednak Mark nadal się nie odzywał. Wysiadając z auta zarzuciłam szarą torebkę na ramię i ruszyłam do środka budynku.        Przy wejściu przywitał mnie niski i stary portier z uśmiechem. Odpowiedziałam mu bez entuzjazmu ruszając w stronę schodów. Weszłam na drugie piętro. Na końcu korytarza zobaczyłam przyjaciółkę. Chciałam ją zawołać, ale się powstrzymałam, gdy podszedł do niej mężczyzna. Maddie zaczęła coś mówić podnosząc głos.    

Kto zaśpiewał lepiej - "This love"

Hello! Czas zacząć nową porcję coverów na ten miesiąc. Kto tym razem zobaczcie sami! "We live for this love" , czyli  "Żyjemy dla tej miłości"  - najbardziej znane słowa piosenki  "This love"  Shinwy . Chociaż mnie osobiście wydawało się, że piosenka jest starsza okazuje się, że pochodzi z 2013 roku. Jesteście zaskoczeni? Ja tak. Cover tej piosenki wykonały póki co dwa boysbandy -  GOT7  i  BTS . Ale kto zaśpiewał lepiej? BTS Chłopcy tak świetnie zgrali się z oryginałem, że zastanawiałam się czy nie śpiewają z playbacku. Jednak znając ich umiejętności można wysnuć wniosek, że tak nie było. GOT7 Yugyeom! To on gra tutaj pierwsze skrzypce.W napięciu czekałam na kolej innych członków zespołu. Aż się w końcu doczekałam. Na partii Jacksona zamarłam na chwilę. Mój wyraz twarzy wyrażał zachwyt. To było coś :D Czas podsumować. Jako, że oby dwa zespoły bardzo lubię, nie potrafię obiektywnie ich ocenić. A Wy? Potraficie wyłonić zwycięsce? 

Świadek prawdy 2 - rozdział 1

       Gdy zostałam w domu sama zamknęłam drzwi na klucz. Oparłam się o nie i przymknęłam powieki. Myślami powróciłam do tego co przed chwilą miało miejsce. - Nie wierzę w to. - szepnęłam.        Po policzkach zaczęły spływać łzy. To nie mogła być prawda. Jeszcze wczoraj żartowaliśmy, śmialiśmy się do łez, planowaliśmy wspólny wyjazd nad ocean, a dziś dowiaduje się, że już go nie ma.        Musiałam sprawdzić czy Maddie mówiła prawdę czy żartowała. Jednym ze sposobów by się tego dowiedzieć było wykonanie telefonu.        Pobiegłam do sypialni po niego. Szybko wybrałam numer Kai'a. Usłyszałam sygnał, pierwszy, drugi, następny aż w końcu włączyła się poczta.        Kolejne łzy wypłynęły. Postanowiłam, że zadzwonię do Marka. Musiałam usłyszeć jego głos, żeby się uspokoić. Musiałam usłyszeć zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. Jednak on również nie odbierał. Rozczarowało mnie to, ale wiedziałam że gdyby mógł to napewno by odebrał.        Odłożyłam telefon na bok. Bezr

W cieniu - TINY-G

Witam! Czas na kolejny post z tej serii. Przypominam, że będzie się ona pojawiać raz w miesiącu, a dokładnie 15-tego dnia miesiąca. Tym razem przedstawiam Wam TINY-G ! (od lewej: Myeong Ji, Dohee, Mint i J.Min) Zespół stworzony przez GNG Production i należący do wytwórni LOEN Entertainment.  Przed debiutem były w programie MBC's show Show Champion, dokładnie 24 kwietnia 2012 z piosenką "Polaris" . A debiut miały 22 sierpnia 2012 z piosenką "TINY-G" . (Logo) Fanklub dziewczyn nazywa się MINIMES. Poznajcie bliżej każdą członkinie z osobna! J.Min Prawdziwe imię i nazwisko:  Minjeong Shin Pozycja: liderka, wokalistka, maknae Data urodzenia: 20 listopad 1994 Dohee Prawdziwe imię i nazwisko:  Dohee Min Pozycja: wokalistka, twarz grupy Data urodzenia: 25 wrzesień 1994 Inne: Zadebiutowała jako aktorka w dramie "Reply 1994" jako Jo Yoonjin. Mint Prawdziwe imię i nazwisko: Peonpaweevorakul

Świadek prawdy 2 - Wstęp

Słońce grzało przyjemnie wschodząc coraz to bardziej do góry. Choć meteorolodzy zapowiadali deszczowy dzień, na taki się nie zapowiadało.        Było już po 10, kiedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Początkowo nie miałam zamiaru wstawać. Jeszcze nie wypoczęłam. Nadal byłam zmęczona. Poza tym nie przypominałam sobie żebym kogoś zapraszała.        Jednak, gdy pukanie nie ustało zwlekłam się z łóżka. Ubrałam ciepłe kapcie i szlafrok.        Zanim otworzyłam drzwi spojrzałam przez wizjer. Chciałam wiedzieć czy w ogóle warto je otwierać.        Po drugiej stronie zobaczyłam Maddie z jakimś mężczyzną. Nie znałam go. - Szybciej otwieraj te drzwi. – poprosiła przyjaciółka. -Już.        Gdy je otworzyłam od razu wpakowała się do środka. Brunet będący z nią stał w progu zdziwiony. Ruchem ręki zaprosiłam go do środka, po czym zamknęłam drzwi. - Wiesz jak tam zimno? – żaliła się Maddie ściągając swój błękitny płaszcz. - Nie, nie wiem. – odezwałam się ziewając. - Słońce świ

Świadek prawdy - zakończenie

       Siedziałam w wygodnym fotelu z Andy'm, Rickiem i Maddie w naszym studiu. Za jakąś godzinę mieli zacząć audycję.        Od całej mojej przygody minął równy tydzień. Jednak dopiero teraz postanowiłam spotkać się z nimi.        Bardzo mi ich brakowało. Nie widzieliśmy się kilka dni a czułam się jakby to były całe miesiące. Miło było znów patrzeć na ich roześmiane twarze. A po ich wypowiedziach i pytaniach zauważyłam, że się o mnie martwili. - I tak to się właśnie skończyło. - podsumowałam. - Wow, no to miałaś przeżycie. - skomentował Andy. - A co z tą kobietą i dzieckiem? - spytała Maddie. - Chunni i Rajni? - Tak. - Są bezpieczne. Na szczęście nie zdążyli się do nich dobrać. Tylko grozili Hindusowi, że coś im zrobią. - Szkoda, że ta sprawa zakończyła się dla niektórych nieszczęśliwie. - skomentował Rick upijając łyk kawy. - To prawda. - przyznałam spuszczając wzrok. - Szkoda ludzi, którzy niczym nie zawinili.        Mówiąc to miałam na myśli Hindusa. W

Świadek prawdy #11

       Nie wiedziałam, dokąd biec. Gdzie się udać. Które miejsce byłoby bezpieczne. Każda myśl wydawała się banalna, a miejsce schronienia pułapką. Biegłam po prostu przed siebie. Łzy spływały mi po twarzy sprawiając, że obraz, co chwila był zamazany.        Zanim zdążyłam się zorientować trafiłam na plac, gdzie znajdowały się garaże. Nie byłam w stanie dalej biec. Nie miałam siły. Do tego ta cholerna kolka.        Upadłam na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, co robić. Niby byłam wolna, bo nie siedziałam w tamtym pomieszczeniu. Niby mogłam wrócić do domu. Jednak wiedzieli o mnie zbyt wiele. Gdybym wróciła i tak bym spokoju nie zaznała. Pojawiliby się nie wiadomo skąd. Tak więc, żadne wyjście nie było dobre. - Poddać się czy dalej uciekać?        Mój oddech zaczął się wyrównywać. Serce zwalniało tempa. Wytarłam oczy i nos rękawem. Nie miałam ochoty już myśleć. To było zbyt wiele jak na mnie.        Rozejrzałam się do okoła. Było tu cicho i pusto. Latarnie ś

Świadek prawdy #10

       Nie wiedziałam, co mam robić. Strach sparaliżował mnie do tego stopnia, że stałam w miejscu. Nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Nie miałam również odwagi się odezwać. Bardzo się bałam. Nie wiedziałam, co się teraz ze mną stanie.        Kroki stawały się coraz głośniejsze. W końcu moim oczom pojawił się Hindus. Ucieszyłam się na jego widok tak bardzo, że podbiegłam do niego i się przytuliłam. - Auć. – syknął. - Coś się stało?        Spojrzałam na prawy bok, za który się trzymał. Krwawił i to dosyć intensywnie. Spojrzałam mu w oczy, byłam przerażona. - To nic takiego. Machnął tylko ręką - Jak to nic takiego?! Przecież ty krwawisz! Musimy iść do szpitala! - Nie ma na to czasu. Musimy znaleźć bezpieczne miejsce i poczekać tam. Zauważyli mnie. Zaraz tu będą. Lepiej chodźmy. - Gdzie pójdziemy? Biegamy w kółko. Nie mamy, dokąd iść. – zaczęłam panikować. - Została nam w pobliżu fabryka. - Myślisz, że tam nas nie znajdą? W moich oczach pojawiły się łzy.

Świadek prawdy #9

       Gdy upewniliśmy się, że na korytarzu nikogo nie ma, skręciliśmy w lewo. Przez chwilę szliśmy prosto, aż do momentu pojawienia się po prawej stronie schodów prowadzących na dół. Tutaj się zatrzymaliśmy. Usłyszeliśmy głosy. Szef ze swoimi ludźmi weszli do domu. Zachowywali się głośno. Wyraźnie byli zdenerwowani i niezadowoleni. Widocznie coś poszło nie tak, jak chcieli.        Hindus kazał poczekać mi przy schodach, a sam zszedł niżej, żeby zobaczyć gdzie pójdą. Po chwili głosy przycichły, drzwi zamknęły się z głośnym trzaśnięciem, a on powrócił do mnie. - Teraz musimy być bardzo ostrożni. Siedzą w salonie, ale jak ktoś z niego wyjdzie, to od razu nas zauważą. - To co? Biegniemy szybko? - Nie, musimy iść bardzo powoli po schodach. One skrzypią.        Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Zaczęliśmy powoli schodzić brązowymi schodami. Najpierw hindus potem ja. Serce waliło mi jak oszalałe. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli ktoś nas zobaczy jak uciekamy to z pewno

Świadek prawdy #8

       Wyszliśmy z mojego „więzienia". Musieliśmy być ostrożni i nie pozwolić się złapać. Mimo iż trochę ludzi pojechało to nie mieliśmy pewności ile zostało ich tutaj na miejscu. Szliśmy powoli. - Gdzie idziemy? – spytałam szeptem. - Do biura szefa. - Po co? – Zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy. - Musze coś znaleźć.        Powoli złapał za klamkę. Uchylił drzwi i między szparę włożył głowę. Gdy stwierdził, że nikogo nie ma, otworzył szerzej drzwi i wszedł do środka. Ja zaraz za nim, zamknęłam drzwi i stanęłam na środku pomieszczenia na nowo rozglądając się po nim. Hindus czegoś szukał, dlatego co chwila podchodził do kolejnych półek. Czego szukał? Nie wiem.        Zaczęłam krążyć po pokoju. W końcu doszłam do biurka szefa, gdzie Hindus właśnie grzebał. Przypadkowo trącił ręką myszkę. Monitor od komputera się zaświecił. Na ekranie pojawiły się zgłoszenia zaginięcia blondynki, którą widziałam w bagażniku a obok zdjęcie moje i moje dane. - Zobacz.- szepnęłam ni

Świadek prawdy #7

       Chodziłam w kółko po magazynie nerwowo obgryzając wargę. Zastanawiałam się czy szef był zdolny do grożenia mojej rodzinie lub do zrobienia im krzywdy. W głębi siebie czułam, że był człowiekiem, który zrobi wszystko by osiągnąć swój cel. - Na pewno sie jeszcze z nim zobaczę. Tylko, co mu powiem?        Podeszłam do biurka. Powoli moja rozpacz zamieniała się w gniew. Kopnęłam stojące pudło. Przewróciło się a jego zawartość wyleciała. W tym zdjęcia rodziny. Wzięłam je do ręki. - To on! – szepnęłam.        Przez ten czas od zrobienia zdjęcia do dnia dzisiejszego zaszły w jego wyglądzie pewne zmiany, ale nie aż takie, które uniemożliwiłyby rozpoznanie go. - Chwila... jak on sie nazywa?        Usiadłam na podłodze i powróciłam do akt szukając nazwiska. Prędko je odnalazłam. - W wypadku zginęli: Kate Mason, jej syn Jim, druga kobieta to Diana Harvey i jej syn Tom.        Zastanowiłam się chwilę. Ich imiona nic mi nie mówiły. Jednak nazwiska były mi znane. Zwłaszcza t

Świadek prawdy #6

       Siedziałam w wygodnym kremowym fotelu. Usta miałam zaklejone taśmą, ręce i nogi związane. Oczekiwałam spotkania z szefem tej szajki. Nie było go w pomieszczeniu. Miał dopiero przyjść, dlatego czekałam. Byłam ciekawa jego wyglądu, zachowania i tego, co chce mi powiedzieć. Wszystko było dla mnie jedną wielką niewiadomą.        Korzystając z okazji rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było ono chyba jednym z najlepiej urządzonych. Podłogę stanowiły ciemne panele. Ściany były pomalowane szara farbą. Po lewej stronie stała szafa z oszklonymi drzwiami, za którymi stały różnego rodzaju alkohole i kieliszki. Po prawej stronie regały z książkami. Obok mnie drugi fotel. Naprzeciwko biurko, na której świeciła się lampka i do tego wygodne krzesło obrotowe. Za tym wszystkim na ścianie duże okno odbijające blask wschodzącego słońca. Dzień dopiero się rozpoczynał.        Po paru minutach usłyszałam kroki za drzwiami. Najpierw były one ciche i przytłumione, później stały się coraz to głośni

Świadek prawdy #5

       Rozglądałam się po pomieszczeniu już jakiś czas. Mimo to, nic ciekawego nie znalazłam. Łudziłam się, że znajdę jakiś scyzoryk lub coś ostrego, czym mogłabym przeciąć węzły na nadgarstkach.        Na drewnianych regałach w kartonach były książki związane z prawem: kodeksy karne, cywilne i różne ustawy. Ogólnie mówiąc nic, co by mi się przydało.        Postanowiłam przyjrzeć się biurku, które stało obok. Odwróciłam się plecami do regału i zaczęłam skakać. Nie było mowy o chodzeniu. Pod wpływem ciężaru mego ciała parkiet wydawał charakterystyczny dla siebie dźwięk. Wystraszyłam się tego i odruchowo spojrzałam w stronę drzwi. Starałam się być cicho, nawet wstrzymałam oddech, ponieważ nasłuchiwałam kroków.        Po kilkunastu sekundach zdałam sobie sprawę, że drzwi są na tyle solidne, że nie było raczej nic słychać. Miało to swój plus, mogłam robić, co mi się podobało. Z drugiej strony, gdybym zaczęła krzyczeć nikt by nie usłyszał.        Na biurku były stare pożółkłe dok