Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 13.


       Wchodząc po schodach spojrzałam w stronę skrzynki na listy. Widząc tam coś białego sięgnęłam do torby po kluczyk i otworzyłam szufladkę, następnie wyciągnęłam zawartość, którą okazała się reklama okien i list zaadresowany do Marka. Stwierdziłam, że później zajrzę co w nim jest. Schowałam korespondencję do torby i skierowałam się do mieszkania.



       Jack krzątał się po kuchni. Stanęłam w progu przyglądając się jego poczynaniom. Jeszcze nie rozebrał się z kurtki, ale woda na herbatę była już wstawiona. Potrzebne składniki na obiad czekały na blacie kuchennym na swoją kolej. Był tak skupiony, że nie zwracał na nic innego uwagi. Chyba naprawdę był głodny.

       Uśmiechnęłam się. Mark potrafił świetnie gotować. Często wyganiał mnie z kuchni mówiąc, że mam grzecznie poczekać w salonie, bo on tworzy sekretne danie. Brakowało mi tego. Chciałam żeby się znalazł obok mnie. Ale czułam, że szybko to nie nastąpi. Bałam się, że pewnego dnia okaże się, że już nigdy go nie zobaczę. To byłoby jak najgorszy koszmar.

       - Co wtedy zrobię? Jak sobie poradzę? - zadawałam sobie te pytania, a w moich oczach pojawiły się łzy.

       - Camilla? Płaczesz? - spytał Jack podchodząc do mnie.

       - To przez tą cebulę co kroisz. - wymyśliłam szybko mrugając oczami.

       - Powinnaś się położyć. Dzisiaj wiele się wydarzyło.

       Pokiwałam głową.

       - Zawołam cie jak już będzie wszystko gotowe.

       Skierowałam kroki w stronę sypialni. Położyłam się na łóżku zostawiając torbę gdzieś po drodze. Leżałam na swoim miejscu gładząc stronę, gdzie sypiał Mark.

       - Gdzie jesteś? Co robisz? Czemu do mnie nie zadzwonisz? Co się stało, że musiałeś zniknąć? - zadawałam te pytania na głos chcąc usłyszeć od niego odpowiedź.

       Zatrzymałam rękę w miejscu i zamknęłam oczy na chwilę. Zaczęłam analizować to, co się dzisiaj wydarzyło. Broń, dusiciel, Mark, samochód... Czy to nie za dużo jak na jeden dzień?

       Wstałam, podeszłam do komody i wyciągnęłam z szuflady kartki na których napisałam swoje wątpliwości: broń, przeniesienie ciała i kamery. Pierwsza zagadka sama się rozwiązała. Zostały jeszcze dwie, z czego o tej ostatniej Maddie coś wie. Ale pojawiły się też nowe pytania. Skąd te pieniądze? Co oprócz więzi rodzinnych łączyło Kai’a i Marka? Co on robił na tej stacji z nieznanymi mi ludźmi?

       Usiadłam na łóżku. Tych pytań było zbyt wiele. Dlaczego po prostu Mark nie mógł napisać mi smsa? Powiedzieć, że znika? Że musi coś załatwić? Albo napisać głupią karteczkę z jednym zdaniem, żebym się nie martwiła...

       - Już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. - szepnęłam.

       Na początku, gdy nic policja nie miała, stanowczo obstawałam przy niewinności męża, a teraz? Nadal nie miałam wątpliwości. Wiedziałam, że on tego nie zrobił. Co nie zmienia faktu, że cała ta sytuacja była dziwna. A jeszcze te dowody pojawiające się jednego dnia.

       Mimo, że wszystko szło w dobrym kierunku nie cieszyłam się z tego. Bałam się zaraz nastąpi coś, czego nie będę umiała zaakceptować.

       - Cami! - usłyszałam wołanie.

       Podniosłam się zostawiając kartki na łóżku i wyszłam z sypialni zatrzymując się po czterech krokach. Miałam wrażenie, że coś chciałam wcześniej zrobić. Coś, co wydawało mi się teraz ważne, ale nie umiałam sobie przypomnieć co to takiego.

        - Co tak stoisz? - spytał przyjaciel z uśmiechem wyglądając z kuchni.

       - Co miałam zrobić? - skierowałam pytanie bardziej do podłogi na którą patrzyłam niż do niego.

       - Zjeść ze mną obiad?

       - Nie, to było coś innego.

       - Wróć się do pokoju, może ci się przypomni. - zażartował.

       Pełna nadziei wróciłam do sypialni rozglądając się po wszystkich kątach. Jack rozbawiony moim zachowaniem przyszedł razem ze mną by się trochę ponabijać.

       - Ach. - westchnął wkładając ręce do kieszeni. - Starość nie radość. Skleroza i te sprawy...

       - Wiem. - powiedziałam z uśmiechem.

       Podeszłam do torby i wyciągnęłam list. Od razu go otworzyłam w obawie, że jak znowu gdzieś go zostawię to przeleży kilka dni. To co tam zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. I sprawiło, że jeszcze bardziej się zaplątałam w tym wszystkim. Jack wyrwał mi kartkę chcąc wiedzieć co było tak ważnego.

       - Poniedziałek 23:00 Prom w Udbyhøj. - przeczytał na głos. -  Poniedziałek to dzisiaj. Masz randkę? Ale nie pisze od kogo to... Jakiś cichy wielbiciel?

       - Nie wiem co siedzi w twojej głowie, ale czasami mnie to martwi. - powiedziałam biorąc od niego list i wskazując mu do kogo był zaadresowany.

       - Aaa... Teraz rozumiem... To znaczy, że on ma wielbicielkę? - wypalił nagle.

       Zapadła cisza. Tego mi brakowało, żeby sie okazało, że Mark kogoś sobie znalazł. Zaczął we mnie wzbierać gniew.

       - Nie patrz tak na mnie. Tylko żartowałem. - powiedział śmiejąc się nerwowo.

       - Ale to by pasowało. - myślałam. - Mark od dłuższego czasu już mnie zdradzał. Kai się o tym dowiedział, porozmawiał z nim, ale Mark nie chciał tego kończyć, więc płacił mu te pieniądze za milczenie. 

       - Camilla...

       - Kai nie chciał tak żyć.Chciał powiedzieć mi o wszystkim i wtedy Mark to zrobił. 

       - On nie mógł tego zrobić. -powiedział jakby mi czytał w myślach.

       - Pewnie, że nie, dlatego wynajął tego amerykańskiego dusiciela i to on zabił Kai’a. Później miał on jeszcze usunąć wszystkie ślady, które by na to wskazywały, dlatego pojawił się w naszym domu. - zaczęłam w pewnym momencie mówić na głos.

       - Nie rozumiem.

       - Byłam ślepa, że tego nie zauważyłam.

       - Co? Chyba się przesłyszałem. - stwierdził zdziwiony.

       - Od samego początku wiedziałam, że mnie zdradza. - W moich oczach pojawiły się łzy. - Tylko mnie zastanawia dlaczego mi tego nie powiedział. Skoro już mnie nie kochał... -  Pojedyncze łzy wpłynęły. - To dlaczego wcześniej nie odszedł? Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego bez pożegnania? Czy nie mógł mi tego powiedzieć prosto w twarz?

        Rozpłakałam się na dobre. To był dla mnie wielki cios. Myślałam, że dam radę, udźwignę wszystko, każdą wiadomość. Ale nie przypuszczałam, że prawda będzie, aż tak boleć.

        - To nie prawda. - powiedział przytulając mnie. - To jakieś nieporozumienie. Mark nie zrobiłby tego.

        - A co jeśli zrobił?

       - Nawet tak nie myśl. Nie możesz tak myśleć.

        Jeszcze długo staliśmy przytulni ze sobą. Jack próbował mnie pocieszyć i sprawić bym chociaż na chwilę przestała myśleć o tym wszystkim. Był dla mnie prawdziwym wsparciem. Nigdy się nie spodziewałam, że będzie taki. Ze względu na mnie wziął nawet urlop i siedział ze mną dniami i nocami. To było naprawdę miłe.

        - Nie smakuje ci? - zapytał nagle kończąc swoją porcje.

       - Jest pyszne. Po prostu się zamyśliłam. - powiedziałam zgodnie z prawdą nabijając kawałek mięsa na widelec. - Jak nazywa się to danie?

       - Nie wiem.

       - Jak to nie wiesz?

       - Kiedyś mama mi coś takiego gotowała, gdy miałem zły dzień. Pamiętam jak wszystko robiła, każdy szczegół, ale nie pamiętam nazwy.

        - Nadaj nową.

       - Nie znalazłbym odpowiedniej.

       - Więc co zrobisz?

       - Poczekam, może kiedyś mi się przypomni. A ty co zrobisz?

       - Z czym?

       - Z tym spotkaniem.

       - Jeszcze nie wiem.

       - Chyba nie zamierzasz tam jechać...

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio