Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 7



       W drodze powrotnej nie zmieniłam z Jackiem ani słowa. Nawet, gdy weszłam do domu nic nie powiedziałam. Miałam ochotę pobyć sama ze sobą. Gdyby ktoś zaczął mnie wypytywać - jak się czujesz, co o tym myślisz - znowu zrobiłabym coś co później mogłabym żałować.

       W trakcie drogi do sypialni spotkałam Maddie wychodzącą z kuchni.

       - I jak? - spytała.

       Nie odpowiedziałam. Dzisiaj zbyt wiele się wydarzyło. Potrzebowałam chwili spokoju.

       Wyminęłam ją i z hukiem zamknęłam drzwi do sypialni.

       - Co jej się stało? - spytała blondynka wskazując na drzwi od sypialni.

       - Wkurzyła się.

       - Właśnie widzę.

       - Żebyś widziała co zrobiła... Normalnie przypomniałyby ci się szkolne lata języka polskiego. - mówiąc to Jack uśmiechnął się.

       - A ty niby skąd wiesz co się wtedy działo?

       - Cami mi kiedyś opowiadała. Nigdy bym nie przypuszczał, że w tej spokojnej kobiecie siedzą takie demony.

       Jack skierował się do kuchni. Nalał sobie wody do szklanki i duszkiem ją wypił.

       - Zostajesz z nią na noc?

       - Tak, dzisiaj ja ją pilnuje i jak widzę nie będzie łatwo.

       - Musi się oswoić z nowymi dowodami.

       - Sugerujesz, że Mark za tym stoi?

       - Wiem, że aniołkiem nie był. Ale powiedziałem Cami, że nie wierzę, że to zrobił i tego się będę trzymać do końca.

       - Chcesz wspierać ją mimo wszystko, rozumiem.

       - Taka rola przyjaciela. Ty myślisz inaczej? Chodzi mi o Marka żeby było jasne.

       - Nie mówmy już o tym.

       - Dobra. Zbieram się.

       Jack włożył szklankę do zlewu. Poklepał Maddie po ramieniu i wyszedł.

*~*~*~*

       Rzuciłam torbę w kąt nie przejmując się, że połowa zawartości z niej wyleciała. Podeszłam do łóżka i biorąc poduszkę zaczęłam z dużą siłą uderzać nią o łóżko. Kiepski sposób na wyładowanie negatywnych emocji, ale zawsze lepsze to niż duszenie w sobie wszystkiego.

       Gdy się tym zmęczyłam usiadłam wygodnie na łóżku. Przez chwilę nie myślałam o niczym, jednak to było zbyt trudne.

       - Palant...

       Oczywiście miałam na myśli nie kogo innego jak tylko Patricka Berleya. Chociaż zawsze wyglądał elegancko i był przystojny to nie był taki mądry za jakiego się uważał. Zamiast skupić się na prawdziwych faktach szedł po najmniejszej linii oporu.

       - Co mam zrobić? - spytałam samą siebie.

       Uświadomiłam sobie, że jeśli tak dalej pójdzie to Patrick wsadzi do więzienia niewinnego człowieka. Dlatego postanowiłam działać.

       Wstałam i podeszłam do komody. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej białe kartki A4. Sięgnęła po długopis i siadając na podłodze zaczynałam spisywać wszystko co wiedziałam w tej sprawie.

       Po dwóch godzinach nie miałam już pomysłów, więc wstałam z paneli. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na ból karku i kręgosłupa. Porozciągałam się trochę. Następnie sięgnęłam po telefon. Było parę minut przed drugą. Położyłam się na łóżku. Byłam zmęczona. Po chwili usłyszałam dźwięk kropli obijających się o parapet.

       Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Padało dosyć mocno i pewnie padało już dłuższy czas skoro pojawiły się spore kałuże. Zdziwiło mnie to, że aż tak bardzo byłam pochłonięta pisaniem swoich notatek, że nie zauważyłam kiedy zaczęło padać.

       Odeszłam od okna i poszłam do łazienki, która mieściła się obok sypialni. Wzięłam jak się okazało długą kąpiel. Tak bardzo mi się nie chciało.

       Po porządnym wymoczeniu ciała skierowałam się do kuchni. Byłam głodna. Z tego wszystkiego nie jadłam kolacji. Jednak nie miałam zamiaru rozkładać się z jedzeniem. Wzięłam do ręki jabłko, poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść.

       - Jeszcze nie śpisz? - spytała Maddie siadając obok mnie. -  Czy raczej już nie śpisz?

       - Niby jestem zmęczona, ale nie potrafię zasnąć. -  odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

       - Rozumiem.

       Maddie zaczęła ziewać.

       - A ty? - zapytałam z pełną buzią.

       - Przed chwilą się obudziłam jak tak mocno grzmotło.

       - Nic nie słyszałam.

       - Masz szczęście.

       Maddie się uśmiechnęła i wyciągnęła nogi na szklany stolik. Na jej stopach zauważyłam różowe skarpetki w czarne gwiazdki.

       - Fajne skarpety.

       - Dzięki.

       Coś mi mówiło, że gdzieś już takie widziałam. Ktoś mi je pokazywał i pytał o zdanie. Chwila...

       - Skąd je masz?

       - Ze sklepu.

       - Domyślam się, ale sama sobie kupiłaś czy dostałaś w prezencie?

       - Czemu pytasz? - spojrzała na mnie podejrzliwie.

       - Podobne skarpety widzieliśmy z Andy'm, pytał się czy spodobały by się kobiecie, która nie lubi różowego, ale nie byłam pewna i w końcu nie wiem czy kupił je czy nie.

       - To od niego.

       - Naprawdę?

       - Tak. Nie wiem po co mi je kupił, ale jak ktoś daje prezent to się bierze, co nie?

       - Serio? Maddie przecież on się w Tobie buja!

       - Wnioskujesz to po kolorze skarpetek czy ich cenie?

       - Możesz się nabijać, ale ja wiem swoje.

       Po moich słowach nastała cisza. Być może Maddie zastanawiała się nad sensem moich słów. Ja natomiast zastanawiałam się nad tym czy porozmawiać z nią o swoich wątpliwościach dotyczących sprawy Kai'a i Marka. W końcu rzuciłam do przyjaciółki krótkie czekaj i poszłam po rezultaty swojej burzy mózgu.

       - Co to? - spytała biorąc ode mnie plik kartek.

       - Po prostu czytaj. - nakazałam i czekałam w napięciu.

       - A czemu to jest na czerwono?

       Maddie wskazała na trzy punkty znajdujące się na ostatniej stronie.

       - To moje wątpliwości. Po pierwsze, broń. Skoro policja wie jakie były pociski to dlaczego nie ustalą co to za broń? Przecież mają takie dojścia, że mogą to sprawdzić. Po drugie, miejsce gdzie zginął Kai to las koło tej firmy. Dlaczego więc ktoś zadał sobie tyle trudu żeby go przenieść? I to jeszcze między blokami. To miejsce od razu rzuca się w oczy. I po trzecie kamery w miejscu zabicia. Każda firma dba o monitoring. Może coś tam uda się zobaczyć trzeba to tylko sprawdzić.

       - Cami, nie uważasz, że lepiej zostawić to profesjonalistom?

       - Taki z Patricka profesjonalista jak ze mnie mechanik samochodowy.

       - Wiem, że nie zrobił na tobie dobrego wrażenia, ale jest w tym dobry. Przeniesiono go niedawno do nas, ale wszędzie ma dobrą opinię. Jest najlepszy.

       - Być może, ale ja oprócz jego przystojnej twarzy więcej nie widzę. Pomożesz mi czy nie?

       - A jak myślisz? Pewnie, że ci pomogę. I tak nie mam nic innego do roboty. Rozwiejemy twoje wątpliwości rano, teraz chodźmy spać.

*~*~*~*

       Obudziłam się dopiero po 10 i poczułam, że wcale nie jestem wyspana. Do tego głowa zaczęła mnie boleć co ostatnio rzadko mi się zdarzało.

       Ubrałam biały szlafrok i poszłam do łazienki by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i umyć twarz. Później postanowiłam wyjątkowo złamać swoją zasadę i napić się kawy. Wstawiłam wodę w dzbanku i spojrzałam na lodówkę. Wisiała na niej pomarańczowa karteczka od Maddie.

"Pojechałam na zakupy, może mnie trochę nie być. Czekaj na mnie z kubkiem kawy."

       Zgniętłam karteczkę i wrzuciłam do kosza. Poszłam z powrotem do łazienki. Wyrzuciłam z kosza pranie i zaczęłam je segregować. Mnóstwo ubrań prosiło o odświeżenie.

       Gdy miałam już załączyć pralkę usłyszałam gotującą się wodę. Szybkim krokiem dotarłam do kuchni. Wyłączyłam gaz i zalałam kawę. Miałam już iść do łazienki by skończyć to co zaczęłam, ale do moich uszu doszedł kolejny niepokojący dźwięk. Coś jakby spadło, zsunęło się albo ktoś coś przesuwał. Stanęłam i nasłuchiwałam. Postanowiłam, że sprawdzę co się dzieje.

       Dźwięk wydawał się jakby dochodził z gabinetu, gdzie Mark lubił uzupełniać dokumenty z pracy. Tam również trzymaliśmy wszystkie nasze dokumenty.

       Dotarłam do drzwi. Nastała cisza. Moje serce zaczęło bić szybciej. Zdecydowanie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.

       Odczułam ulgę widząc książkę ze znakami drogowymi na podłodze. Podniosłam ją i położyłam na biurko. Jednak coś mi się nie zgadzało. Nie wchodziłam tu ostatnio, ani napewno nie otwierałam okna na oścież.

       Nie umiejąc znaleźć wyjaśnienia po prostu podeszłam i zamknęłam okno. Gdy się odwróciłam zobaczyłam wysokiego zamaskowanego mężczyzne. Pojawił się tak nagle jakby znikąd. Byłam przerażona. Strach mnie sparaliżował. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Chciałam wydobyć z siebie jakiś dźwięk, ale nic z tego nie wyszło.

--------
Co się teraz wydarzy? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio