Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 4



       - To co teraz zrobimy? -  zapytał Jack.
       - Postaram się czegoś dowiedzieć. - zadeklarowała Maddie.
       - Może lepiej nie narażaj swojej kariery. - wtrącił Rick.
       - Po prostu zapytam się Christine czy jest jakiś postęp.
       - Równie dobrze ja mogę to zrobić. - zabrałam głos. - Twój szef do mnie dzwonił niedawno... - zwróciłam się do przyjaciółki - Mówił, że coś jest niejasne i chce ze mną porozmawiać by rozwiać swoje wątpliwości. Umówiłam się z nim na jutro rano.
       - Skoro tak to mogę wybrać się z tobą. - upierała się.
       - Nie ma takiej potrzeby. - wtrącił się Jack.
       Chyba dostrzegł, że wolałam załatwić to sama. On uszanował moją decyzję, za co w duchu mu podziękowałam.
       - Myślałem, że jak się spotkamy wszyscy razem to wpadniemy na jakiś pomysł. - odezwał się Andy.
       Z jego postawy i wyrazu twarzy było widać, że był rozczarowany. Być może inaczej wyobrażał sobie to spotkanie.
       - Na śmierć nie ma rady. - powiedziałam co pomyślałam.
       - Rozumiem, że nie ożywimy Kai'a, ale należy złapać osobę, która go zabiła. Nawet nie wiemy dlaczego ktoś to zrobił. Czym Kai zawinił? Przecież on był porządnym człowiekiem.
       Andy z nerwów wstał i zaczął krążyć po pokoju żywo wymachując rękami.
       - A zniknięcie Marka? - ciągnął dalej. - Przecież on by Camilli nie zostawił... To się po prostu nie trzyma kupy!
       Bardzo dobrze rozumiałam jego wewnętrzne rozterki. Dla mnie to też nie miało sensu. Mark nie odszedłby bez wyjaśnienia wszystkich spraw ze mną. Niedawno mówił, że chciałby mieć dzieci, a teraz by znikał? A Kai był typem człowieka, którego nie da się nie lubić.
       - Takie życie. - burknęłam zrezygnowana.
       - Dlaczego tak mówisz?
       - Bo taka prawda. Nikt nie jest w stanie przewidzieć pewnych sytuacji. Dzieją się one nie zależnie od nas tylko od różnych czynników. Nikt nie powiedział, że życie jest łatwe. Raz jest gorzej a raz lepiej. Trzeba przyjąć wszystko.
       - Dlaczego taka jesteś? Zachowujesz się jakby ci to wszystko było obojętne!
       - Myślisz, że jest mi łatwo?
       Wstałam z kanapy zadając mu pytanie. Andy dawno mnie tak nie zdenerwował.
       - Jednego dnia straciłam dwójkę najbliższych mi osób. Nie wiem dlaczego i kto to zrobił. Codziennie się nad tym zastanawiam, szukam jakiś wskazówek, czy może ja coś źle zrobiłam, w czymś zawiniłam, ale nie potrafię znaleźć odpowiedzi na ani jedno ze swoich pytań.
       Z oczu popłynęły mi łzy. Andy widząc to zmienił swoją postawę. Nie to miał na celu. Nie chciał wywołać u mnie kolejnych łez. Jednak zrobił to nie umyślnie.
       - Jestem bezradna. - Usiadłam z powrotem na swoje miejsce - Co mam zrobić? Szukać Marka na własną rękę? Niby gdzie? Przecież on może być wszędzie... Pytać znajomych? Myślisz, że tego nie zrobiłam? Dzwoniłam i pytałam. Okazuje się, że wiedzą mniej ode mnie. Więc co ja mogę zrobić?
       Po skończeniu monologu, który był skierowany do Andy'ego Maddie przytuliła mnie.
       - Nie wiem. - odpowiedział Andy po namyśle siadając na fotelu. - Nie wiem co powinnaś zrobić.
       - Żeby zacząć działać... - zabrał głos Jack. -  Musimy wiedzieć cokolwiek. W tym celu Cami wybierze się jutro na policję. Powie co ma powiedzieć i przy okazji dowie się co policja już zdążyła ustalić.
       - Myślałam też...
       Oderwałam się od ciała Maddie, wytarłam dłonią mokre policzki i usiadłam prosto.
       - O czym?
       - O tym żeby zgłosić zaginięcie Marka.
       - Powinnaś tak zrobić. - poparła mnie blondynka. -  Wtedy będziesz spokojniejsza.
       - Zgoda. Niech tak będzie. - pokiwał głową Jack. - A teraz co? Obejrzymy ten film?
*~*~*~*
       Pierwszy raz od tygodnia obudziłam się wyspana chociaż dochodziła dopiero szósta. Usiadłam na łóżku, gdy uświadomiłam sobie, że już nie zasnę. Spojrzałam na  duże okno z balkonem, które było zaraz przy łóżku. Podeszłam do niego i uchyliłam je tym samym wpuszczając zimne powietrze do sypialni. Odsłoniłam rolety i chwilę przeglądałam się krajobrazu za oknem.
       Bardzo podobała mi się okolica w której mieszkałam. Nie było to centrum miasta. Po prostu, gdzieś dalej ktoś wybudował kiedyś osiedle na które składały się trzy rzędy bloków o trzech piętrach. Dookoła drzewa, krzewy i zadbane trawniki.
       Odeszłam od okna, gdy zrobiło mi się zimno i przystąpiłam do codziennych obowiązków. Do mojego spotkania pozostało trochę czasu, więc postanowiłam nieco ogarnąć w każdym pomieszczeniu.
       Jednak to zajęło mi o wiele dłużej niż się spodziewałam. Pewnie dlatego, że ciągle mówiłam sobie "Masz czas, nie śpiesz się".
       Spojrzałam na zegarek, gdy przekraczałam próg posterunku policji, który wskazywał 10:10. Nie było aż tak źle. Tylko 10 minut spóźnienia.
       Szybkim tempem wparowałam na drugie piętro i dopiero wtedy zwolniłam. Nie wiedziałam w którą stronę iść, bo nie wiedziałam gdzie znajdę tego całego szefa. Postanowiłam, że zapytam pierwszą lepszą osobę. Jednak na korytarzu był tylko wysoki brunet z którym ostatnio Maddie się kłóciła. Stał oparty o parapet okna i przeglądał coś w telefonie.
       Zanim do niego podeszłam przyjrzałam mu się. Znowu był ubrany w sposób wyróżniający się. Te same białe buty co wcześniej,  granatowe spodnie, szara koszulka i kurtka jeansowa. Co chwila uśmiechał się do telefonu, dlatego zawachałam się czy do niego podejść czy nie, ale w końcu to zrobiłam.
       - Przepraszam. - zwróciłam się do niego.
       - Nic się nie stało. - odpowiedział patrząc nadal w telefon.
       - Chodzi o to, że chciałam o coś zapytać.
       - Nie wiem czy będę umiał odpowiedzieć, ale proszę pytać.
       Ten facet powoli zaczynał mnie irytować. Nic dziwnego, że tak się z nim Maddie posprzeczała.
       - Wie pan gdzie znajdę... -  zacięłam się.
       Nie pamiętałam imienia i nazwiska szefa, choć Maddie mi mówiła, a nawet on sam przez telefon dwa razy powtarzał.
       - Toaletę? Cały czas prosto do końca korytarza a potem w prawo i na lewo będzie znak.
       - Nie o to mi chodziło. - mówiłam powoli próbując opanować nerwy. - Szukam pewnej osoby tylko zapomniałam imienia i nazwiska.
       - No to mamy problem.
       - Wiem jedynie, że jest nowym szefem mojej przyjaciółki Maddie.
       - Maddie Larsen? - spytał zaszczycając mnie swoim spojrzeniem.
       - Tak właśnie.
       - I szuka pani jej szefa? - nadal pytał chowając komórkę do kieszeni kurtki.
       - Nie jego psa. 
       Nie wytrzymałam już. Rozmawiał ze mną jak z przedszkolakiem. A ja wszystko rozumiałam tylko nie pamiętałam imienia i nazwiska. 
       - Pewnie ma pani na myśli Patricka Berkeley'a. - powiedział z uśmiechem.
       - Chyba tak. 
  
       - W takim razie zaprowadzę panią. -  zaoferował nadal się uśmiechając. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio