Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 10


       W nocy nie potrafiłam zasnąć, a gdy już do tego doszło męczyły mnie koszmary w których albo ktoś mnie śledził albo obserwował czekając tylko na dobry moment by mnie zabić.

       Tak więc, kiedy obudziłam się za trzecim razem byłam zlana potem i nawet już nie miałam ochoty na ponowne zaśnięcie. Wstałam i poszłam się obmyć. Następnie skierowałam swoje kroki do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę myśląc, że gorąca herbata dobrze mi zrobi. Wybrałam zieloną liściastą i z gotowym napojem ruszyłam do salonu. Ostatnio to było moje ulubione miejsce, a najbardziej parapet okna. Uwielbiałam przez nie patrzeć. W ten sposób łudziłam się, że kiedyś tam na chodniku zobaczę Marka.

       Spojrzałam na duże drzewa przyozdobione zielonymi lisciami, które uginały się pod wpływem wiatru. Kolejna rzeczy, które dosiegłam wzrokiem to ławki, chodniki i ulice. Wszędzie było pusto i ciemno. Jeśli chodzi o parkingi, wyjątkowo były pełne. Żadnego wolnego miejsca. Tylko jedno przykuło moją uwagę. Miejsce dla osób niepełnosprawnych. Zwykle puste a dzisiaj zajęte przez czarny samochód z rejestracją wskazującą na to, że kierowca nie był tutejszy. Przeszło mi przez myśl, że do kogoś przyjechała rodzina. Tylko zastanawiające było to dlaczego postanowił spędzić noc w samochodzie.

       Chociaż interesował mnie ten samochód postanowiłam pooglądać tv. Włączyłam kanał z serialami, ale nie obchodziły mnie losy bohaterów. Ten samochód nie dawał mi spokoju. Miałam wrażenie, że skądś go znam. Gdy uświadomiłam sobie, że widziałam go we śnie, o mało nie zakrztusiłam się herbatą. Takim samym wywozili moje zwłoki.

       Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i już po chwili przypomniały mi się jeszcze ostrzeżenia Patricka kierowane do Maddie. Wywnioskowałam z tego, że ktoś ewidentnie chce się mnie pozbyć. Zaczęłam się bać tej wizji. Wyciągnęłam z kieszeni dresów telefon. Chciałam zadzwonić do któregoś z moich przyjaciół. Najbliższa była mi Maddie, ale po tej bezsensownej kłótni nie chciałam jej drażnić. Pomyślałam też o policji, ale nie chciałam być znowu przepytywana przez Patricka.

       Drogą eliminacji został mi Jack, do którego nie wahałam się nigdy zadzwonić. Był niezawodny.

       - Jack? - zapytałam cicho.

       - Która godzina? - usłyszałam zaspany głos.

       - Dochodzi czwarta.

       - Cierpisz na bezsenność?

       - Tak.

       - Weź tabletkę.

       - Nie o to chodzi.

       - A o co?

       - Boję się.

       - To oświeć wszędzie światła.

       - Ktoś mnie obserwuje.

       - Nie dziwię się, ładna jesteś.

       - Jack, ktoś siedzi w aucie przed moim blokiem i...

       - Żartujesz sobie. - stwierdził już na dobre obudzony.

       - Naprawdę, pewnie zaraz przyjdą i mnie zabiją. - zaczęłam panikować.

       - Nic takiego się nie stanie. Zaraz będę. Camilla nie ruszaj się z miejsca. Nic nie rób. Już jadę.

       Po tych zapewnieniach rozłączyłam się. Chciałam, aby Jack znalazł się przy mnie jak najszybciej. Tak bardzo się bałam. Z nerwów zaczęłam skubać skórki przy paznokciach.

       Gdy usłyszałam pukanie do drzwi podskoczyłam z wrażenia na kanapie. Przez chwilę myślałam, że to koniec mojego życia, ale odczułam ulgę, gdy zobaczyłam Jacka.

       - Jack! - krzyknęłam uradowana i przytuliłam go.

       - Możesz mnie tak witać zawsze.

       - Dobrze, że jesteś.

       - Tak bardzo za mną tęsniłaś? - zapytał z uśmiechem.

       - Po prostu się bałam.

       Wpuściłam go do domu i zamknęłam drzwi. Jack rozebrał czarną kurtkę i szare trampki.

       - Na moim miejscu sam byś się bał.
       - Na szczęście nie jesteś otoczona. Z tyłu ich nie ma.

       - Ale z przodu są. - Poszłam do salonu. -  Stoją tutaj.

       Jack popatrzył na miejsce, które wskazałam mu miejsce. Nadal tam stali.

       - Znasz ich? - zapytał.

       - Nie.

       - Może pójdę i z nimi pogadam. - Jack ruszył w stronę drzwi. - W ten sposób najszybciej się dowiemy o co tu chodzi.

       - Nie. - zatorowałam mu drogę. - Jeszcze cie pobiją i tyle będzie z ciebie pożytku.

       - To co proponujesz?

       - Posiedzimy i poczekamy.

       Jack spojrzał gdzieś za mną. Jego wyraz twarzy mówił sam za siebie. Zastanawiał się nad czymś. W momencie, gdy chciał coś powiedzieć przeszkodziłam mu.

       - Nie, nie dzwonimy na policję.

       - Maddie?

       - Pewnie śpi. Nie budźmy jej. - powiedziałam z udawaną troską. Tak naprawdę nie chciałam mówić, że się na nią obraziłam.

       - No tak, ale ma teraz wolne. Jest też twoją najlepszą przyjaciółką. Wystarczy podać jej wygląd samochodu albo tablice rejestracyjne, ktoś na posterunku by to sprawdził i byśmy wiedzieli czy mamy podstawy żeby się martwić.

       - Proszę, nie dzwoń do niej.

       - Czemu? - spytał wyciągając telefon. -  A właśnie! Przypomniało mi się. Czy przypadkiem Maddie nie miała u ciebie nocować?

       - Miała. - przyznałam.

       - Ale...?

       - Ale wyszło inaczej. - Uciekłam wzrokiem.

       - Cami. - powiedział groźnie, gdy usiadłam bez odpowiedzi na kanapie.

       - Camilla. - powtórzył siadając obok mnie.

       - No dobra. Powiem ci co zrobiłam.

       Zdałam mu szybko sprawozdanie z kłótni i przyznałam, że trochę mnie poniosło.

       - Widzę, że twój smutek i rozpacz po stracie brata zmienił się w gniew i frustracje.

       - Chciałabym żeby się to już skończyło, a to się ciągnie i nie ma końca. Jestem tym zmęczona.

       - W moim przypadku też tak było, dlatego doskonale cie rozumiem.

       - Co ci wtedy pomogło?

       - Psycholog, ale ty go nie potrzebujesz, bo masz mnie. - powiedział radośnie wywołując uśmiech na mojej twarzy.

       - Dziękuję.

       - Myślisz, że tyle wystarczy? Musisz mi się odwdzięczyć.

       - Jak?

       - Coś wymyślę. A wracając do kłótni. Mogłaś przynajmniej poczekać aż ci ujawni czego się dowiedziała, a potem się z nią pokłócić.

       - I tak się tego dowiem. - stwierdziłam kładąc głowę na jego ramieniu. - Pojadę tam jutro i się dowiem.

       - Do Maddie?

       - Do firmy.

       - Nie lepiej się pogodzić?

       - Później. - odparłam zamykając oczy.

       - Pogódź się z nią. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie. Sama pomyśl, przecież nie wpuszczą cie do firmy tak po prostu. Musisz być jej pracownikiem. Osoby z zewnątrz nie wpuszczą. Chyba, że kogoś z odznaką. A ty co masz? Tylko gadane. Wiesz o tym? - spytał, ale nie usłyszał odpowiedzi.

       Spojrzał na mnie i zobaczył, że śpię w najlepsze w ogóle go nie słuchając. Uśmiechnął się do siebie i pocałował mnie w czoło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio