Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 15.

Witajcie!
Po 8-miu miesiącach postanowiłam zabrać się za kontynuację tego opowiadania. Zdaję sobie sprawę, że może okazać się ono niewypałem. Chociażby dlatego, że zmienił się mój styl pisania. Przez co musiałabym wszystkie rozdziały, które pojawiły się wcześniej,  przejrzeć i poprawić błędy interpunkcyjne,a także rozbudować/poprawić opisy.

Wielu z Was w ogóle może nie znać tej historii, ale nie zrażam się tym. Mam tak, że lubię kończyć to, co zaczęłam. Więc postaram się, by tak było w wypadku tego opowiadania.

Jak rysuje się przyszłość tego opowiadania? Nie wiem. Chciałabym, aby kolejny rozdział pojawił się, jak najszybciej, ale nie będę składać obietnic, że tak będzie, bo może być naprawdę różnie.

Na koniec bardzo bym prosiła osoby, które jednak to przeczytają o jakąkolwiek opinię. Dawno nie pisałam nic ambitnego, tylko reakcje, więc czuję jakbym napisała same nudne i bezwartościowe rzeczy. Dlatego liczę na Waszą opinie!

***


- Jak to jest widzieć ducha? - zapytał mężczyzna śmiejąc się.

Znałam go. Był to Hindus. Ten, którego poznałam, kiedy zostałam porwana.  Co prawda wiele się nie zmienił. Tylko zgolił wąsa, przez co wyglądał na młodszego i bardziej groźnego. Swoją sylwetką i czarnymi ubraniami mógł budzić postrach na mieście. Zwłaszcza, gdy się miało z nim do czynienia o tak późnej porze jak ta.

Przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam na roześmianą twarz mojego rozmówcy. Nie rozumiałam, dlaczego ta sytuacja była dla niego śmieszna. Mnie fakt naszego spotkania przerażał. Nie wiedziałam, co się dzieje i dlaczego. W głowie zrodziło się mnóstwo różnych pytań. A odpowiedzi ani jednej. 

- Jak... - chciałam coś powiedzieć, o coś zapytać, ale w mojej głowie panował zbyt wielki mętlik. Zresztą, o co miałam zapytać? O to, dlaczego tu jest? Jak to się stało, że żyje? Gdzie Mark? 

- Co się stało? -spytał marszcząc czoło. - Wyglądasz jakbyś była w szoku. 

Bo byłam. I to wielkim. Każdy by był, gdyby zobaczył „ducha”. Osobę, która uchodziła za zmarłą, a jednak żyła. Czy to był cud? Iluzja? Wymysł mojej wyobraźni? A może po prostu sen? Już sama nie wiedziałam, co mam myśleć o tym spotkaniu. Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie jestem chora, że mam takie obrazy przed oczami, ale wtedy usłyszałam krzyk.

- Camilla!

Spojrzałam w stronę, z której mógł on pochodzić. Wyczułam, że Hindus również spojrzał w tą stronę. Chwilę się przyglądałam sylwetce stojącej koło parkingu samochodowego, bo przez ciemność panującą wokół ciężko było od razu poznać, kto mnie wołał. Dopiero po paru sekundach w mojej głowie znalazła się odpowiedź. To Jack.

- Co on tu robi?- zapytałam sama siebie.

Jack zaczął szybko iść w naszą stronę. Zaczęłam mieć pewne wątpliwości odnośnie tego, co się zaraz wydarzy. Moje przeczucie mówiło mi, że należy, co zrobić. Ale co? Uciekać? Nie, nie wchodziło to w grę. W końcu moim powodem do przybycia na to spotkanie była chęć poznania prawdy o zaginięciu Marka i morderstwie Kai’a. Więc co robić? Stać i po prostu czekać? Czy co?

Spojrzałam na Hindusa, który patrzył gdzieś w dół. Wydawał się być nieobecny, czy też pogrążony we własnych myślach. Domyśliłam się, że również dla niego pojawienie się mojego przyjaciela nie było na rękę. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ja natomiast nigdy nie spodziewałabym się tego, co zaraz miało się wydarzyć. 

Stary znajomy mocno przyciągnął mnie do siebie, przypierając moje plecy do jego klatki piersiowej. Jedną ręką trzymał mnie tak, bym nie uciekła, a drugą wyciągnął przed siebie. Zauważyłam, że trzyma w niej składany nożyk, którego ostrze błyszczało.

- Spróbuj zrobić jeszcze jeden krok a poderżnę jej gardło! - zagroził Jackowi przykładając mi nóż do gardła. 

Moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Wystraszyłam się jego słów. Nie wierzyłam własnym uszom. Jak taki miły, kochany i pomocny człowiek mógł komuś grozić? Czy byłby w stanie zabić człowieka? Kiedyś mówił, że nie jest potworem by to zrobić. A teraz? Czyżby przez ten czas tak diametralnie się zmienił? Było to dla mnie nie do pojęcia.

Jack posłusznie stanął w miejscu. Dostrzegłam, że równie jak ja, był wystraszony tą nieciekawą sytuacją. Chociaż to mi groziła śmierć, czułam jakby to on był w gorszej sytuacji. W końcu nie miał pojęcia, z kim ma doczynienia.

- Spokojnie. Dogadamy się. Czego chcesz? Pieniędzy? – pytał szukając jakiegoś wyjścia.

Nic nie odpowiadając, Hindus zaczął cofać razem ze mną. Nie wiem, co miał w planach, ale nie czułam się pewnie. Moja niedaleka przyszłość wisiała na włosku. Do mojej głowy wpadł pomysł wybawienia samej siebie. Jednak tak szybko, jak się pojawiła, tak znikła. Nie czułam się w ogóle na siłach. Moje ciało było sparaliżowane przez zimno i strach, a także w pewnym stopniu unieruchomione przez osobę, która mnie trzymała. Jedyne, co mi pozostało, to liczyć na cud.

- Dam ci wszystko. – przerwał moje myśli Jack. 

Skupiłam się na obecnych wokół mnie mężczyzn, a raczej ich zachowaniu i konwersacji. Miałam wrażenie jakby wszystko, co zostało wypowiedziane przez Jacka nie docierało do Hindusa. Nadal powoli cofał się nie spuszczając wzroku z niego, który bezradnie próbował przemówić tamtemu do rozsądku i wybawić mnie z opresji. Sama również tego pragnęłam. Jednak jedna osoba było przeciwko nam. Miała zupełnie inne plany. 

Mój przyjaciel myśląc, że cudzoziemiec się nie zorientuje, zrobił krok w naszą stronę, jednak nie umknęło to jego uwadze, co zaraz zauważyłam. Zatrzymaliśmy się i poczułam mocniejszy ucisk, przez co wydałam z siebie cichy jęk. 

- Myślisz, że żartuję? - zapytał groźnie Hindus.

Zrobił to w taki sposób, że po moim ciele przeszły ciarki. Teraz już z całą pewnością mogłam stwierdzić, że się zmienił. Nie był tym samym, dobrze przeze mnie zapamiętanym wybawcą. Dawał odczucie bycia zimnym i bezwzględnym zabójcą. 

Gdy Jack stanął w miejscu, ruszyliśmy dalej. Byłam ciągnięta w stronę, gdzie się kończył pomost. Świadomość tego sprawiła, że w mojej głowie pojawiły się obrazy tego, co się może zaraz wydarzyć. 

- Pewnie poderżnie mi gardło, a potem by pozbyć się śladów wrzuci do wody! - panikowałam wewnątrz siebie. 

W napięciu czekałam, co się stanie za chwilę. Spojrzałam na bezradnego Jacka, który chciał coś zrobić, ale sam do końca nie wiedział, co. 

- Nie będę mieć ci tego za złe. Próbowałeś mnie ratować. To moja wina, że tu przyjechałam. - mówiłam w myślach, przez co w moich oczach pojawiły się łzy. - Żegnaj. - skończyłam czując, że zaraz skończę swój żywot. 

Jednak zamiast śmierć Hindus zaplanował dla mnie coś innego. Popchnął mnie na jakąś małą łódź. Niestety upadłam niefortunnie uderzając głową o coś, co sprawiło, że straciłam przytomność. 

***

Ocknęłam się w momencie, gdy poczułam mocne szarpniecie. Próbowałam otworzyć szeroko oczy, ale one same się zamykały. Nie wiem czy powodem było zmęczenie i emocje, które towarzyszyły mi przez ostatnie pamiętne chwile, czy może coś innego. Na szczęście, mimo opadających powiek, zaczęłam być świadoma tego, co się aktualnie działo. Byłam gdzieś niesiona, jak worek kartofli. Czułam, że zbytnio nie przejmowano się tym, czy dotrę na miejsce docelowe w jednym kawałku. 

W pewnym momencie droga się skończyła. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo przystanęliśmy. Wtedy usłyszałam dwa męskie głosy. Rozpoznałam, że jeden należał do Hindusa. Drugiego nie znałam. Po chwili znowu zaczęliśmy się poruszać. Tym razem weszliśmy do jakiegoś budynku. Podjęłam próbę otworzenia oczu w celu zorientowania się w terenie. Jednak prawie nic nie dostrzegłam przez panujący półmrok. Postanowiłam zasugerować się dźwiękiem wydawanym przez chód niosącego mnie mężczyznę. Oznaczał on, że idziemy w górę po schodach. 

W końcu i schody się skończyły. Usłyszałam głośne skrzypnięcie takie, jakie towarzyszy otwieranym starym drzwiom. Następnie weszliśmy w głąb pomieszczenia. Poczułam zapach wilgoci i kotów. Był on tak intensywny, że prawie się rozbudziłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kafelki na podłodze. 

- Położę ją tutaj. – zasugerowała osoba niosąca mnie. 

- Lepiej przy tym słupie. Będzie, do czego ją przywiązać. - wytłumaczył Hindus stając przed nim. 

Czułam, jak mężczyzna zbiera w sobie siłę, by zostawić mnie we wcześniej wspomnianym miejscu. Nie dziwiłam się. Mimo szczupłej sylwetki ważyłam, co nieco.

Nie chcąc ujawnić, że wszystko widzę i słyszę zamknęłam oczy. Nadal byłam przymulona. Czułam się jakbym była w jakimś amoku.  Mężczyzna usadził mnie na zimnych kafelkach opierając o równie zimny filar. Następnie poczułam szorstki sznur, którym postanowiono mnie przywiązać. 

- Usta powinniśmy zakleić. - zauważył mężczyzna odrywając kawałek taśmy, którą zaraz umieścił na moich ustach. 

Po tej czynności zapadła cisza. Zastanawiałam się, co moim niezbyt mili towarzysze robią. Chciałam otworzyć lekko jedno oko by przyjrzeć się otoczeniu, ale wolałam nie ryzykować, dlatego w napięciu czekałam. Po chwili usłyszałam dwa pstryknięcia o coś jakby plastik, ale nie potrafiłam dokładnie zgadnąć, co to było.


- Nie miej mi tego za złe. To tylko tak zapobiegawczo. - usłyszałam Hindusa, który kucnął przy mnie. Zorientowałam się, że kierował te słowa w moją stronę. Gdy chciałam zgadnąć, co miał na myśli poczułam lekkie ukłucie w szyję. Było to chwilowe, przez co zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem mi się to nie wydawało, ale potem po raz kolejny odpłynęłam. Tym razem na dłużej. Potwierdziło to teorie, że postanowiono czymś mnie nafaszerować.

Komentarze

  1. A jejku mam nadzieje, ze będziesz kontynuować te opowiadanie, gdyż bardzo się w nie wciagnelam i dosłownie zżera mnie ciekawość na dalsze losy bohaterki i rozwikłanie tej całej zagmatwanej sprawy. Życzę dużo weny i w nadziei czekam na dalsze rozdziały!❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 Dzięki takiemu komentarzowi mam ochotę dalej pisać ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio