Łukasz był zadowolony z faktu spotkania o 2 lata młodszej koleżanki i nie ukrywał tego pokazując swój uśmiech. Poza tym, co chwila przepraszał ją za mokrą skarpetkę i buta, które suszyły się na słońcu.
Aby pocieszyć blondynkę zamówił ciemne czeskie piwo i usiedli przy stolikach niemalże naprzeciwko schroniska. Gabrysia wcale nie prosiła o napój alkoholowy, chociaż z drugiej strony podobał jej się plan spędzenia wspólnie czasu.
- Co u ciebie, Gabi?
- Wszystko w porządku.
- W kwietniu skończyłaś szkołę.
- Tak.
- Jak poszła matura?
- Bardzo dobrze. Jestem z niej zadowolona. – Uśmiechnęła się. – Z egzaminów zawodowych też.
- To dobrze.
- Tylko ciężko z pracą. Wszędzie poszukują ludzi z doświadczeniem, którego ja nie mam. Chyba nie znajdę w swoim zawodzie pracy tak szybko jak myślałam.
- Nie przejmuj się, początki zawsze są trudne.
- Wiesz, nigdy tak nie myślałam. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że nie znajde pracy. Zwykle wszystko przychodziło mi łatwo.
Szatyn się uśmiechnął. U niego zawsze było na odwrót. Nieraz musiał się dwoić i troić, żeby coś dostać od życia. Dlatego tak bardzo zawsze jej zazdrościł.
- Od kiedy szukasz pracy?
- Od marca.
- Może powinnaś poszukać...
- Nie wezmę byle jakiej roboty.
- Może warto spróbować czegoś innego. Dawniej interesowało cie wiele rzeczy: fotografia, pomaganie ludziom, opieka nad dziećmi...
Dziewczyna była zdziwiona ilością informacji, które o niej przechowywał. Zawsze myślała, że ludzie jej nie dostrzegają, bo była szarą myszką. Albo uważali ją za głupiutką i niekumatą blondyneczkę. Nawet nie miała odwagi wyznać chłopakowi miłości. Uważała, że nikt jej nie słuchał, bo inni mają ważniejsze sprawy niż na przykład jej wybór dotyczący szkoły.
- Nadal mnie to interesuje.
- Możesz skorzystać z kursów, które są organizowane przez urząd pracy.
- Wiem, ale teraz jestem na wakacjach. Nie mówmy już o tym. Opowiedz mi lepiej, co się działo u ciebie przez te dwa lata. Tak nagle zniknąłeś. Nikomu nic nie powiedziałeś.
Łukasz trochę się skrzywił. Było widać jego niechęć do rozmowy na ten temat. Mimo to upił łyk piwa, wyprostował się i postanowił wyjaśnić.
- Zawsze moim marzeniem była podróż dookoła świata.
Gabi dobrze o tym wiedziała. Zawsze jej opowiadał, jakie miejsca chce zwiedzić i dlaczego. To dzięki niemu u niej pojawiła się chęć zwiedzania.
- Chciałem spróbować zacząć od naszego kraju. – kontynuował – Zobaczyć czy to jest dla mnie, czy mi się spodoba i czy dam radę prowadzić taki koczowniczy tryb życia.
- Udało ci się?
- Poniekąd.
- To znaczy?
- Podróż zacząłem od zachodniej Polski. Opole, Wrocław, Legnica i tak dalej. Będąc w Toruniu spotkałem kolegę z gimnazjum, Andrzeja. Pogadaliśmy, poszliśmy na piwo. Gdy dowiedział się, że jestem po gastronomiku postanowił mnie zatrudnić, jako kucharza w swojej restauracji.
- Zgodziłeś się? – Gabrysia była zainteresowana historią Łukasza.
- Początkowo nie chciałem, ale później stwierdziłem, że kończy mi się gotówka. Dodatkowy zastrzyk był mi na rękę. Przecież nie pojadę zwiedzać świat z pustymi kieszeniami.
- Wypchaj sobie kamienie nimi. – powiedziała blondynka pod nosem i uśmiechnęła się do siebie.
- Mówiłaś coś?
W tym momencie zrobiło jej się głupio, a policzki paliły od czerwoności. Czasem tak bywało, że miała niewyparzony język i nie potrafiła tego kontrolować. Dobrze, że powiedziała to na tyle cicho, że jej rozmówca nie dosłyszał.
- Masz czerwone policzki.
- Gorąco mi się zrobiło od tego piwa. - skłamała - Opowiadaj dalej, jak to się stało, że tu jesteś? A nie w Toruniu?
- Andrzej ma w okolicy dziewczynę. Przyjechał do niej, a ja skorzystałem z okazji i zrobiłem sobie wycieczkę w góry. Nie sądziłem, że spotkam tu ciebie.
Gabrysia próbowała powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, ale nie potrafiła. Tak jak nie potrafiła przestać wpatrywać się w Łukasza. Nadal podobał się jej i czuła do niego to co kiedyś.
Komentarze
Prześlij komentarz