Przejdź do głównej zawartości

Świadek prawdy 2 - rozdział 16.

Hejo!
Kolejny rozdział jest. I choć za wiele się w nim nie dzieje, to myślę, że jego zakończenie sprawi, że będziecie chcieli wiedzieć co dalej ;) Miłego czytania!

*~~*~~*

       Obudziłam się, gdy niebo na horyzoncie zaczęło robić się ognistoczerwone, co mogłam bez problemu dostrzec przez szklaną szybę na przeciwko, której siedziałam. Spróbowałam się poruszyć, ale każdy chociażby malutki ruch sprawiał mi ból. Nie dość, że ręce miałam związane, to jeszcze dodatkowo byłam przywiązana do filaru, o który byłam oparta plecami. Jedynie nogami mogłam ruszać swobodnie. Korzystając z tej możliwości podciągnęłam je do siebie czując, jak w tym samym momencie ręce zaczęły mi drętwieć. Nie lubiłam tego uczucia. Było ono nieprzyjemne, dlatego na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.

       - Pewnie zaraz po mnie przyjdą. – Moja podświadomość przypomniała mi wydarzenia z niedalekiej przeszłości i o osobach, które mnie tutaj przyniosły. Domyślałam się, że prawdopodobnie zamierzały tu wrócić.

       Było tak we wszystkich kryminalnych filmach, jakie oglądałam. Przychodzili zawsze krótko po obudzeniu się ofiary. Tak jakby cały dzień stali pod drzwiami i czekali na chwilę, kiedy ponownie będą mogli się znęcać. Wzdrygnęłam się, kiedy w głowie pojawiły się obrazy z filmów: zmasakrowane ciała, liczne nacięcia na skórze, zaschnięta krew, siniaki. Oprócz tego kobietom wstrzykiwano różne świństwa i wielokrotnie gwałcono.

       Wystraszyłam się tymi obrazami nie na żarty. W końcu mogłam znaleźć się właśnie w takim położeniu, a moja aktualna sytuacja pokazywała, że jestem na dobrej drodze do tego. Poruszyłam energicznie głową chcąc wyrzucić te myśli z głowy. Jeśli chciałam przeżyć wiedziałam, że nie mogę myśleć o czymś takim. To nie wpływało dobrze na mój stan psychiczny.

       Rozejrzałam się na boki. Jednak nie było tu nic, na czym było można zawiesić wzrok. Pomimo tego, że pomieszczenie było duże, nie posiadało żadnych mebli. Można było tu bez problemu zmieścić cztery samochody, jak nie więcej. Za to na posadzce pełno czarnego piachu. Okna brudne.

       - Pół roku niemyte. - skomentowałam pod nosem.

       Spojrzałam na metalowe drzwi. Były ciemne, stare i solidne. Zaczęłam nasłuchiwać zza nich dźwięków, a konkretnie kroków. Jednak nie usłyszałam nic. Wszędzie panowała głucha cisza, którą co chwila przerywałam swoim płytkim oddechem. Po paru minutach, które zleciały bardzo szybko, aż się zdziwiłam, że nikt się nie pojawił. Z jednej strony cieszyłam się z tego, ale z drugiej bałam. Niewiadoma, co przyniesie zjawienie się obcej osoby sprawiała, że czułam strach. Nie był on paniczny, ale wystarczył, by doprowadzić mnie do bólu głowy.

       Gdy minęły kolejne minuty, które być może zamieniły się w godziny zaczęłam się nudzić. Próbowałam o czymś myśleć, czymś się zająć, ale nie miałam na nic ochoty. Czułam się jakbym była obecna ciałem w pomieszczeniu, a duchem gdzieś indziej. Co chwila wpadałam w tak zwane zawiasy. Dziwnie to zabrzmi, ale mimo siedzenia w jednym miejscu byłam bardzo zmęczona. W pewnym momencie moje powieki zaczęły opadać. Czułam, jak oczy się kleją. Próbowałam walczyć z tą słabością. Mimo to, byłam bliska przegranej. Moje ciało nie chciało ze mną współpracować. Choć w myślach mówiłam sobie, wręcz krzyczałam żeby nie zasnąć, to głowa opadała mi lekko na bok, a oczy, co chwila zamykały się.

       Kiedy już miałam się poddać usłyszałam w oddali głosy. Nie potrafiłam ich zrozumieć ani nawet stwierdzić ile osób i jakiej płci dzieli się ze sobą spostrzeżeniami. Chrząknęłam sobie i otworzyłam oczy trzymając je szeroko otwarte. Zrobiłam tak by nie stracić kontaktu ze światem. Dodatkowo wyprostowałam głowę skupiając się na krokach stawianych na schodach. Z każdą sekundą stawały się one głośniejsze. W końcu osoba dotarła do drzwi , otworzyła zamek i weszła do środka zamykając za sobą skrzypiące drzwi.

       Hindus, którego nie znałam z imienia zbliżał się do mnie. Był ubrany nadal na czarno, co muszę przyznać, działało na jego korzyść. Uwydatniało to jego szczupłą sylwetkę. Przystanął, gdy znalazł się naprzeciwko mnie. Jednak po chwili usiadł na ziemi zrównując się ze mną. Wyglądał na wypoczętego, o czym świadczył między innymi uśmiech. Tym wyrazem twarzy zaczął mnie denerwować i nie wytrzymując napięcia spuściłam wzrok, czym doprowadziłam go do śmiechu.

       - Camilla, Camilla... – Pokręcił głową. - Dawno się nie wiedzieliśmy. Co u Ciebie?

       Spojrzałam na niego nieco zdziwiona. Nie rozumiałam w ogóle jego zachowania. Co on? Miał zamiar prowadzić ze mną rozmowę? I to tak po prostu, jak starzy dobrzy kumple? Ta wizja w ogóle nie pasowała do sytuacji. Przecież niedawno groził, że mnie zabije.

       - Z początku zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem pokazując się tobie. Ale po czasie stwierdziłem, że jednak dobrze.

       - Po co to zrobiłeś?

       - Co najmniej z dwóch powodów. Postanowiłem Ci pomóc i tym samym dać Ci szansę na wyrównanie starych rachunków.

       Prychnęłam słysząc jego słowa.

       - Już nie chcesz mnie zabić?

       - Niby kiedy chciałem to zrobić?

       - Na moście. Groziłeś mi. – przypomniałam mu.

       Mój rozmówca zamilkł na chwilę i zmarszczył czoło. Widocznie fakt ten umknął mu, czym po raz kolejny mnie rozczarował. Jak można było coś takiego zapomnieć? Czyżby aż tak bardzo się zmienił od naszego spotkania? Nie takiego go zapamiętałam.

       - A! To! - W końcu skojarzył fakty. - Nie bierz tego do siebie. Sytuacja mnie zmusiła.

       - Kiedyś uważałam cie za bohatera, a teraz... Zmieniłeś się. Zostałeś potworem.

       - Zawsze nim byłem. - mruknął.

       - Byłeś inny. Cały czas od twojej śmierci żałowałam, że spotkał cię taki los. Nie rozumiałam, jak taki dobry człowiek mógł zginąć. A to było kłamstwo. Pewnie wszystko było kłamstwem. - Czułam jak podnosi mi się ciśnienie, a co za tym szło i ton głosu. - Jesteś potworem! Mówiłeś, że nie zabiłeś człowieka, ale już w to nie wierzę. To, co pokazałeś w porcie mówi samo za siebie. Brzydzę się tobą! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!

       Hindus zaśmiał się. Spuścił głowę i siedział tak chwilę. Nastąpiła cisza. Cisza, której pragnęłam. Nie byłam już wystraszona. Cały strach wyparował. Za to na jego miejscu pojawił się gniew. Byłam zła na szatyna. Zła za to, że okłamał mnie. Czułam, że przez cały czas drwił sobie ze mnie.

       - Szkoda. Myślałem, że chcesz zobaczyć się ze swoim mężem. - zmienił temat, czym zbił mnie z tropu.

       Trochę minęło czasu zanim uświadomiłam sobie, o czym tak naprawdę do mnie mówi. A gdy to do mnie dotarło moja postawa zmieniła się o 180 stopni.

       - Wiesz, gdzie on jest? - spytałam z nadzieją.

       - Wiem. –odparł pewnie.

       - Gdzie?

       - W dzisiejszych czasach takie informacje kosztują.

       Czego ja się mogłam po nim spodziewać? Na pewno nie współczucia, zrozumienia i bezinteresowności.

       - Ile chcesz? –spytałam czując jak mam dosyć już jego towarzystwa.

       - Nie zależy mi na pieniądzach. No, może akurat w tym momencie. – przyznał.

       - Więc co?

       - Coś, co leży w twoich możliwościach. Będzie to wymagało od ciebie odwagi i sprytu, ale wiem, że sobie poradzisz. Jesteś na to gotowa?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#22 Reakcja gif BTS, kiedy chcesz go pocałować

Witam!  Chociaż chciałoby się zaśpiewać "Fire~!", to niestety nie będzie to reakcja z ogniem. Słabo mi one wyszły za co przepraszam. Poprawię się... Kiedyś xD Dedykowane: JiminJessi J-HOPE Spędzałaś niedzielne popołudnie w salonie z Hobim choć każde z was robiło zupełnie coś innego. Ty czytałaś książkę, a raper robił sobie zdjęcia. Przy czym jego miny były takie urocze, że nie potrafiłaś skupić się na treści książki i uśmiechałaś się pod nosem. W końcu nie wytrzymałaś i musiałaś coś powiedzieć. - W takich momentach mam ochotę cie pocałować. Hoseok przestał robić zdjęcia i powoli przeniósł swój wzrok na ciebie. Przez chwilę zastanawiał się czy faktycznie mówisz do niego, ale widząc, że wokół nikogo nie ma uśmiechnął się. - Więc chodź i to zrób. Masz na to pięć sekund. Jeden... - zaczął odliczanie. Mimo iż od razu poderwałaś się z miejsca chłopak przyśpieszył tempo wypowiadanych liczb i gdy rzuciłaś się na niego było już zero. - Przegrałaś. Dostaniesz za to karę

#30 Reakcje gif BTS, kiedy nie masz humoru

Witajcie kochani!  Przepraszam Was za to opóźnienie, ale nie miałam, kiedy napisać tej reakcji dopiero wczoraj w nocy. Z tego co mi się wydaje, ta reakcja jest jedną z najdłuższych, ale mam nadzieję, że wytrwacie do końca i się nie znudzicie :) Dedykowane: TaeKas

#42 Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz

Elo!  No szczerze mówiąc jestem w szoku. Dawno nie udało mi się napisać reakcji nie robiąc sobie przerwy. Poza tym wydaje mi się, że reakcje (niektóre) są długie, więc cieszę się, że mi się udało bez osiągania. Tylko jest jeden minus w tej sytuacji: znowu się nie wyrobiłam z terminem. Ale chyba już się do tego przyzwyczailiście, co? :P Reakcja gif BTS, kiedy mu przeszkadzasz  Taniec godowy xD  Dedykowane: Kookisio